Hej kochani!
Przepraszam za dłuższą nieobecność na blogu, ale mój szkolny plan lekcyjny jest krótko mówiąc, beznadziejny. Codziennie wstaję o 6, wracam do domu po 15, muszę zrobić sobie obiad, wyjść z psem, odrobić lekcje, nauczyć się i dodatkowo zajęcia pozalekcyjne. Mój dzień kończy się po 23, a jak dobrze pójdzie to ok. 22.30. Na bloga po prostu nie mam siły. Spróbuję pisać posty 'na zapas' i poświęcać im więcej uwagi, aby nie były takie 'sztywne' i pisane pod przymusem :).
Dzisiaj mam dla was małą 'nowinkę', ponieważ nie jest ona tak naprawdę przetestowana. Olejowanie to prosty i łatwy sposób na piękne, zdrowe włosy. Jednak mimo odpowiedniej pielęgnacji wiele osób (w tym ja) zmaga się z przesuszonymi końcami. Być może w moim przypadku nie jest to takie ewidentne przesuszenie, ale w porównaniu do reszty włosów, różnica jest znaczna. Końcówki są o wiele sztywniejsze i bardziej 'tępe'. Osobiście lubię gdy moje kosmyki są miękkie, mięsiste i elastyczne. Podczas mycia włosów postanowiłam dodać do szamponu oleju kokosowego i umyć nim włosy na długości. Efekt? Brak przesuszonych końcowek bez konieczności podcinania włosów! Czy jestr to jakaś nowość, jeżeli chodzi o zastosowanie oleju? Nie mam pojęcia, ale jak dotąd przeglądając różne blogi, nie wypadłam na coś podobnego. być może wpływ na stan moich końcówek miało również upięcie w jakim ostatnio śpię. Zazwyczaj jest to kucyk, ale teraz bardzo często śpię w warkoczu zrobionym na czubku głowy. Nawet jeśli to właśnie fryzura miała bezpośredni wpływ na ten 'fenomen', to i tak jestem wniebowzięta, bo znalazłam idealny sposób na suche końce. Jeśli macie podobny problem do mojego- koniecznie spróbujcie ten patent i dajcie znać czy u was również działa! A może ktoś już tak próbował? :-)
Świetny sposób! Właśnie ostatnio potrzebuję ratunku dla moich końcówek :D Koniecznie spróbuję! :3
OdpowiedzUsuńjustsayhei.blogspot.com
super na pewno wypróbuje ! :*
OdpowiedzUsuńzapraszam-klik